10.12.2014

Rozdział 4.

-Na kolację ? - zapytałam wyprowadzona z równowagi. Nadal czułam na sobie ciepło Harry'ego, który chwilę wcześniej mnie dotykał. Jego dłonie, które pieściły skórę na moim nagim brzuchu. Jego język, który zataczał kółka na mojej szyi zostawiając na niej mokre ścieżki. Ugh Ammie, przestań..
Chłopak skinął głową, obserwując moją twarz. Oczywiście od jego spojrzenia od razu się zarumieniłam. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Harry jednym spojrzeniem potrafił sprawić, że cała miękłam. Zawsze byłam twarda, a przynajmniej udało mi się taką grać. Zawsze stawiałam na swoim i byłam strasznie uparta. Odkąd poznałam Harry'ego to wszystko gdzieś zniknęło. Dlaczego chłopak sprawiał, że byłam gotowa mu się poddać ? Pewnie robił tak z wieloma dziewczynami. Cóż jeżeli myślał, że ze mną będzie tak samo grubo się mylił. Nie, tak nie będzie. A przynajmniej nie dzisiejszego wieczoru.
- Tak na kolację Ammie. - odpowiedział nieco bardziej ostro niż chyba miał w zamiarze. Sprawił tym , że całe moje ciało zaczęło drżeć, ale starałam się to zignorować.
 - Nigdzie z tobą nie idę. - odpowiedziałam twardo i starałam się ominąć Harry'ego. Poczułam jak owija swoją dłoń wokół mojego nadgarstka i przyciąga do siebie wobec czego wylądowałam na jego torsie, ciasno przyciśnięta do niego. Chłopak wlepił we mnie swoje czarne od gniewu oczy.
- Nie masz wyboru. Albo pójdziesz ze mną na kolację, albo zostaje u Ciebie całą noc dopóki nie wróci twoja mama, a doskonale wiemy, że wraca dopiero rano. - uśmiechnął się złośliwie, a ja miałam ochotę uderzyć go w twarz.
- Dupek. - wycedziłam przez zęby, a uśmiech chłopaka pogłębił się jeszcze bardziej.
- Uwierz skarbie, gorzej mnie nazywali. - odpowiedział spokojnie, a jego oczy rozbłysły z rozbawienia.
Co ja mam zrobić ? Harry uratował mnie dzisiaj. Gdyby nie on zapewne zrobiliby mi coś strasznego przez co nie pozbierałabym się do końca życia. Powinnam być mu wdzięczna, a przynajmniej jakoś spróbować się odwdzięczyć. To tylko jedna kolacja Am. Jedna kolacja i zapomnisz, że ktoś taki w ogóle istniał. Po chwili wpadłam na pewien pomysł, a próba uderzenia Harry'ego była nadal kusząca ale odeszła gdzieś w dal. Na pewno jeszcze kiedyś się przyda. Nie nie przyda się, to tylko jedna kolacja.
- Pójdę z tobą pod jednym warunkiem. - ledwie wypowiedziałam te słowa. Harry był zbyt blisko mnie, co nie działało dla mnie na korzyść. Plątałam się w swoich wypowiedziach, a serce trzepotało w mojej piersi jak oszalałe. Chłopak podniósł brwi widocznie zdziwiony, że stawiam mu warunki i chyba trochę zbity z pantałyku. Pewnie żadna inna nigdy tego nie robiła.
- Będzie to tylko jedna kolacja, a później każdy idzie w swoją stronę. - sama nie wiem dlaczego to powiedziałam. Wcale nie chciałam żeby to była nasza ostatnia kolacja.  Nie prawda Ammie, chcesz. Kurwa, Harry ma rację. Jestem pełna sprzeczności.
Cholernie bałam się jego reakcji, jednak chłopak ani trochę nie wydawał się wkurzony. Raczej  zmartwiony, przygnębiony ? Wyglądał tak, że miałam ochotę go przytulić. Przestań Am, nie masz ochoty go przytulić. Mój rozum zaczynał mnie irytować.
Skinął lekko głową, a ja wyplątałam się z jego uścisku i skierowałam w stronę swojego pokoju nieco zdezorientowana. Nie takiego obrotu sprawy się spodziewałam. Nie myślałam, że przyjmie to tak spokojnie.
Wspięłam się po schodach i zatrzasnęłam drzwi. Oparłam się o nie plecami i próbowałam nad sobą zapanować. Nie mam pojęcia dlaczego, ale czułam się rozczarowana, zamiast czuć ulgę.  Dlaczego Harry przystał na mój warunek ? Cholera, jest ze mną gorzej niż myślałam, jeżeli zaczynam tak myśleć.
Podeszłam szybko do szafy i wyciągnęłam z niej czarne, obcisłe jeansy i szarą, elegancką koszulę. Nałożyłam to tak szybko jak tylko potrafiłam, a potem udałam się do łazienki. Nałożyłam na rzęsy maskarę i eyliner, a twarz przejechałam pudrem. Swoje loki zostawiłam takie same. Lekko nimi potrząsnęłam, aby nadać im objętości.
Zeszłam na dół nieco zdenerwowana i udałam się do salonu, ale nie zastałam w nim Harry'ego. Skierowałam się do kuchni, ale tam również go nie było.
- Harry? - stanęłam w progu i rozejrzałam się na boki. Czułam jak niepokój zaczynał brać nade mną kontrolę. Gdzie on się do cholery podział ?

 Harry

Wyszedłem z jej domu kiedy tylko zniknęła na górze. Nie miałem zamiaru zostać tam ani sekundy dużej. Jechałem do mojego ulubionego miejsca na odstresowanie się. Bup.
Wkurzyła mnie, bardzo mnie wkurzyła. Czułem jak złość pozbawia mnie logicznego myślenia. Zacisnąłem mocniej dłonie na kierownicy tak, że moje kłykcie stały się zupełnie białe. Nie ma kurwa prawa stawiać mi warunków ! Za kogo ona się uważa ?! Dlaczego jest tak bardzo uparta ? Ona sprawia, że mam ochotę się napić. Zaczynałem tracić przez nią zmysły. Normalnie już dawno bym odpuścił. Dlaczego nie jest tak i tym razem ?
Podjechałem pod bup, a mój wzrok od razu przyciągnęła oświetlona tabliczka z napisem "otwarte" nad wejściem. Na szczęście. Nie przeżyłbym gdybym się dzisiaj nie napił. Zatrzasnąłem z całych sił drzwi, a kilka stojących na zewnątrz osób skierowało swój wzrok na mnie. Mam to w dupie. Kiedy wszedłem do pomieszczenia, z którego dobiegała głośna muzyka od razu zwróciłem się w stronę baru. Nie mam pojęcia kiedy blond włosa kelnerka  pojawiła się przede mną, kiedy tylko usiadłem na metalowym krześle.
 - Co podać przystojniaku ? - miała piskliwy głos co bardzo mnie irytowało, ale zostawiłem zbędne komentarze dla siebie.
- Dwa razy szkocka. - odpowiedziałem beznamiętnie. Kobieta obróciła się i widziałem jak dosłownie specjalnie kręciła swoim tyłkiem. Jeszcze niedawno zwrócił bym na to uwagę, teraz byłem za bardzo wkurzony żeby myśleć o przeleceniu kelnerki. Za chwilę postawiła  przede mną dwie wypełnione do połowy szklanki z trunkiem.
- Proszę bardzo. - mrugnęła do mnie i przejechała językiem po swojej wardze. Nic nie odpowiedziałem, chwyciłem szklankę do ręki i od razu wypiłem alkohol. Poczułem się trochę lepiej, ale nie tak jak miałem w zamiarze się dzisiaj czuć. Opróżniłem kolejną szklankę, a za chwilę wołałem kelnerkę aby zamówić jeszcze więcej alkoholu. Czekając na zamówienie wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Louisa. Co to za wieczór bez wkurwiającego, ale jednak kumpla ?


Ammie

Powinnam czuć się dobrze. Powinnam odetchnąć z ulgą, że Harry odpuścił. Czy na pewno ? Miałam mętlik w głowie, dlaczego stąd wyszedł ? Może coś się stało ? Postanowiłam zadzwonić do Rose, która, mam nadzieję, wie co się stało z chłopakiem. Chwyciłam swój telefon i znalazłam w kontaktach przyjaciółkę. Odebrała po drugim sygnale, co bardzo mnie zdziwiło,bo nigdy nie miała w zwyczaju odbierać telefonu tak szybko.
-Rose? - słyszałam muzykę i głosy ludzi. Pewnie siedziała właśnie w jakimś barze z Louisem.
-Halo? Am? Nic nie słyszę!
-Rose gdzie jesteś? - muzyka pomału cichła, a ja prawie słyszałam co Rose mówi. Prawie.
- Jestem w pubie z Louisem i Harrym! Co ty mu zrobiłaś Am?! - dobra nie krzycz tak kurwa.
-Porozmawiamy jak przyjadę. Podaj mi adres.
Dlaczego kurwa jestem taka zestresowana? 
Po chwili siedziałam w taksówce, która wiozła mnie prosto do pubu. A czego innego mogłam się spodziewać? To normalne, że cała trójka siedziała w barze. Rose nie była jeszcze pod wpływem alkoholu, ale co z Harrym.. Jak mocno jest na mnie wkurzony ? Dopiero po chwili zauważyłam, jak cała dygoczę. Odkąd poznałam Harry'ego nigdy tak dużo się nie denerwowałam jak teraz. Nie chciałam myśleć co będzie później. 
-Jesteśmy na miejscu. - do rzeczywistości przywołał mnie głos taksówkarza. Wręczyłam starszemu mężczyźnie zapłatę za podwózkę i szybko wysiadłam z samochodu. Na zewnątrz stało mnóstwo ludzi. Próbowałam przebić się przez te tłumy, ale to było prawie nierealne. Po długich próbach i różnych wyzwiskach skierowanych w moją stronę w końcu udało mi się dostać do środka. Oczywiście było tam jeszcze więcej ludzi niż na zewnątrz, ale byłam już tak wkurzona, że przepychałam się nie zważając na nic. Podeszłam do baru i zamówiłam szklankę, nie nie wody. Szkockiej. Musiałam się jakoś uspokoić. Nie przepadałam za alkoholem, ale naprawdę gniew zawładnął moim ciałem. Rozdygotanym ciałem. 
-Tym razem coś mocniejszego - blondyn uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, a ja dopiero teraz przypomniałam sobie, że to ten sam barman, który był w klubie tej pamiętnej nocy. W ten dzień poznałam Harry'ego. Czy coś od tamtej pory się zmieniło? Dosłownie wszystko. 
Wypiłam szybko szkocką i skierowałam się do stolików, gdzie stąd zauważyłam blond czuprynę Rose obok której siedział Louis. Spokojnie Ammie. Spokojnie. 
-Cześć. - odezwałam się, wzrokiem szukając Harry'ego.
-Ammie.- Rose dosłownie miażdżyła mnie w swoim uścisku. Była już lekko pijana. Louis skinął lekko głową, chyba nadal był na mnie zły. Usiadłam na przeciwko nich, a Rose zawołała kelnera. Zamówiła trzy shoty. 
-Ammie, a teraz mów co zrobiłam Hazzie! - odrobinę bełkotała. 
-Nic mu nie zrobiłam Rose, to on wyszedł z mojego domu. - wypuściłam powietrze. - Gdzie on jest? - zapytałam po chwili, ale żadne z nich nie chciało udzielić mi odpowiedzi. Rose odchrząknęła wymownie i wskazała głową, na coś za mną. Nie wiedziałam czy chcę się obrócić i zobaczyć co pokazuje mi Rose, a mimo to obróciłam głowę. Ciekawość wygrała, czego od razu bardzo pożałowałam. Harry tańczył właśnie z jakąś brunetką, ubraną w krótką, obcisłą sukienkę. Chłopak bez problemu mógł wsadzić ręce pod jej sukienkę, co właśnie demonstrował, a ja miałam ochotę zwymiotować. Całował ją po szyi, a ona odchyliła głowę w tył. Zupełnie jak ja. Harry robił tak z każdą. Nie byłam wyjątkowa. Harry mógł mieć każdą. Kiedy ich usta, zbliżały się do siebie odwróciłam głowę. Z trudem przełknęłam gulę, która nie mam pojęcia kiedy uformowała się w moim gardle. I kurwa, bardzo trudno było mi się jej pozbyć. Parsknęłam śmiechem w stronę Louisa i Rose. Nie chciałam pokazywać, że w środku tak naprawdę cała się trzęsę. I strasznie boli mnie serce. Nie mam pojęcia dlaczego. 
-Wszystko w porządku? Jesteś blada jak ściana. - Rose położyła dłoń na mojej ręce. Pokręciłam głową i chwyciłam za shota, który nie wiem kiedy znalazł się na naszym stoliku. Wpiłam go bez wahania, a po chwili w brzuchu poczułam przyjemne ciepło. 
-Rose, proszę cię zamów jeszcze. - uśmiechnęłam się sztucznie.
-Naprawdę uważasz, że wszystko w porządku?
-Tak, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - odpowiedziałam twardo.
-Zamówię tylko dla ciebie. - przywołała kelnera, a za chwilę stał przede mną kolejny shot.
Byłam już odrobinkę pijana, kiedy tak sobie siedziałam i podszedł do mnie wysoki, przystojny brunet. Oczywiście nie tak przystojny jak Harry, żaden nie mógł się z nim równać.
-Zatańczymy ślicznotko? - zachichotałam i podałam brunetowi rękę. Czułam na sobie spojrzenie Louisa i Rose, kiedy znikałam z nim w tłumie. Alkohol całkiem zawładnął moim ciałem. Ruszałam swoimi biodrami w rytm muzyki. Dłonie chłopaka czułam na całym swoim ciele i o dziwo wcale mi to nie przeszkadzało. Było to takie przyjemne. Wyobrażałam sobie, że to Harry, a ta sytuacja z brunetką nie miała wcale miejsca.
-Może pojedziemy do mnie? - nie wiem dlaczego te słowa włączyły w mojej głowie alarm. Chyba nie powinnam tego robić, ale zupełnie nie wiedziałam dlaczego. Pieprzyć to.
-Mhm.- wymamrotałam, a chłopak zaśmiał się lekko i pociągnął mnie za dłoń. Nogi ciągle mi się plątały, kiedy na kogoś wpadałam. Nagle poczułam chłodne powietrze na mojej rozgrzanej twarzy, chyba wydostaliśmy się na zewnątrz.
-Wsiadasz? - brunet stał przede mną z otworzonymi drzwiami samochodu i dużym uśmiechem na ustach. Z czego on się tak cieszył ?

Harry 

-Kurwa mać! Pozwoliliście jej iść z nieznajomym kolesiem?! - dosłownie wpadłem w furię. Ci idioci puścili Am kompletnie pijaną z obcym mężczyzną! 
-Nie wyżywaj się na nas stary! To ty zabawiałeś się z Tessą, kiedy ona do ciebie przyjechała! - Przyjechała do mnie? Kurwa mać. Wkurzyłem się jeszcze bardziej. 
-Widziała mnie. - to nie było pytanie, na pewno mnie z nią zobaczyła. Z tą dziwką. Tessą.
-Idę jej poszukać, nie wiem jak wy. - Rose nałożyła na siebie płaszcz i skierowała się do wyjścia. Nie mogłem tak stać jak kołek, musiałem coś zrobić. Od tej całej sytuacji byłem już kompletnie trzeźwy.
Wydostaliśmy się na zewnątrz. Było zimno, bardzo zimno. Rozejrzałem się dookoła ale nigdzie jej nie widziałem. Po chwili mój wzrok przykuła drobna osóbka stojąca obok samochodu w samej koszulce. To musiała być Am. Od razu ruszyłem w jej stronę, a Rose i Louis podążali za mną. 
-Ja. Pierdole. Wsiądziesz.W. Końcu. Do. Tego. Jebanego. Samochodu. ? - darł się na nią, a ja miałem ochotę rozwalić mu łeb. 
-Zostaw dziewczynę. - wycedziłem przez zęby. Ammie odwróciła się w naszą stronę ledwo trzymając się na nogach. Po jej policzkach spływały łzy. Co ten idiota jej zrobił? Podszedłem do niej szybko i próbowałem przyciągną do siebie. 
-Nie dotykaj mnie! - wybełkotała i wyrwała się z mojego uścisku. Za chwilę obok niej znalazła się Rose. Narzuciła na nią płaszcz i zaczęła uciszać roztrzęsioną dziewczynę. 
-Chyba wyraziła się jasno koleś. Jest moja. - Chyba kurwa w snach! Brunet podszedł do mnie, sam się prosząc o wpierdol. 
- Prawda ślicznotko? Miałem zaplanowany ostry wieczór dla nas dwojga.. - wziąłem zamach,a  moja prawa pięść dosłownie wbiła się w jego prawe oko. Czułem jak gniew zaczyna brać nade mną kontrolę. Dodał mi sił, dlatego powaliłem tego idiotę na ziemię i zacząłem okładać jego twarz pięściami.
Ammie 

-Harry! - kiedy tylko zobaczyłam, że brunet leżący pod Harrym stracił przytomność ruszyłam w jego stronę. Chyba wytrzeźwiałam. Co tak właściwie się stało? 
-Proszę cię Harry ! Zabijesz go! - złapałam go w pasie i trzymałam z całych sił. Zacisnęłam powieki. Czułam jego zapach, który doszczętnie mną zawładnął. Sytuacja się powtarza Ammie. 
- Błagam cię przestań ! - płakałam jak małe dziecko i dziękowałam Bogu, że to wszystko dzieje się na uboczu i nikt oprócz nas tego nie widzi. Mięśnie chłopaka nieco się rozluźniły, a ja szybko go puściłam. Stanęłam obok dysząc i łkając. Tak bardzo nienawidziłam tego co się właśnie wydarzyło. 
-Rose, błagam zawieź mnie do domu. - czułam jak gorące łzy płyną po moich policzkach. Czułam ogromny ból, który wypalał dziurę w środku mojego brzucha. Miałam ochotę zasnąć. Przespać to wszystko i obudzić kiedy to wszystko się skończy.
-Ammie proszę.. - próbował mnie dotknąć. Odsunęłam się i mocniej opatuliłam się płaszczem. 
-Taksówka już jedzie Am, chodź poczekamy tam. - złapała mnie za rękę, a ja nie obracając się do tyłu ruszyłam za nią.
Kiedy wsiadłam do środka, Rose poszła pożegnać się z Louisem. Oczywiście musieli zacząć się całować i przytulać. Odwróciłam wzrok i spojrzałam wprost na Harry'ego. Stał z boku, z zaciśniętymi pięściami i rękami zwieszonymi w dół. Wyglądał na przygnębionego. Właściwie na jego twarzy malowała się rozpacz. Było mi go szkoda. Chwyciłam za klamkę. Chciałam iść go przytulić, ale nagle przed moimi oczami pojawił się obraz Harry'ego całującego się z brunetką. Od razu cofnęłam dłoń i odwróciłam wzrok w inną stronę. Nie mam pojęcia kiedy będę gotowa spojrzeć mu w oczy.

***

Przepraszam Was bardzo za moją nieobecność. Dużo się u mnie działo. Nowa szkoła, klasa, ludzie i masa nauki, ale daję radę. Rozdział powinien pojawić się dużo wcześniej, ale, w którymś momencie po prostu się zacięłam i nie wiedziałam co dalej pisać. Aż do dzisiaj. Wróciła wena :) Tak jak obiecałam rozdział się pojawił, może nie jest idealny, ale chyba nie jest również najgorszy. Ocenę pozostawiam Wam. Proszę, jeżeli coś źle napisałam, czy wkradł się jakiś błąd piszcie mi to wszystko w komentarzach. Na pewno się poprawię. Chcę aby każdy następny rozdział był lepszy od poprzedniego. Proszę o motywację ! Pozdrawiam, mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku ♥



3 komentarze:

  1. Bxudjshydus super zajebiście! Już myślałam że nic nie dodasz, a tu bum i jest rozdział. Ale rozumiem problemy z nowa szkołą :)))) czekam na nn i zapraszam do mnie :
    http:// thirteen-objectives.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, genialny, fantastyczny *,*
    Nie moge doczekac sie kolejnego ;*

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic